Z namiotu wyłonił się stary wojownik w ręku trzymał swoje wielkie glewie. Budził respekt. Poruszał się jednak wolno. Zbliżając się recytował z głowy słowa starej przysięgi.
- Niech się tak stanie Radgerze synu Rahmera. Jeżeli upadniesz powitam Cię w kranie naszych przodków, jeżeli zaś pokonasz mnie, pamiętaj, że będę Cię obserwował i oceniał, a gdy nadejdzie twój czas to ja wydam wyrok o dopuszczeniu Ciebie Radgerze do krainy przodków, albo wygnam Cię na zawsze w krainę demonów. Niech więc się stanie.
Rizetha stała z boku ojca. Ściskała swoje dwa noże. Już zaczynała mówić sentencje podmiany, gdy ojciec uciszył ją głośnym - „Milcz”. Erith zgodnie z tradycją postawił pierwszy Totem. Był to Totem Strachu. Na co Radgar odpowiedział przyzywając Totem błyskawicy, którego uderzenie rozbiło aurę roztaczaną przez totem przeciwnika, i uderzając w w Eritha falą elektryczności. Glewia wytrzymała, stare mięśnie też, gdy piorun został skierowany w ziemię. Król zaczął przyzywać Wilka Opiekuna, gdy Radger postawił totem Szybkości. Jeden rzut toporem, refleks zawiódł i Erith skończył swój żywot. Radgar odczekał, kiedy duch zacznie ulatywać i wypowiedział.
- Idź i przygotuj mi drogę, a ja poprowadzę nasz lud do wielkich rzeczy.
Klan
wiwatował. Pozostałe klany uklękły przed nowym królem. Na kolana
padli wszyscy poza Rizethą. Stała, Redgar omiótł ją spojrzeniem
pełnym pogardy. Tkwiła w miejscu przyglądając się wojownikowi.
- Klęknij
przed swoim królem. - rozkazał.
- Jestemem
ostatnia z rodu Stu Twarzy i domagam się mojego prawa zemsty.
Odcinam się od moich przodków, staję się wygnańcem i opuszczę
to plemię – lecz ty staniesz ze mną do walki. Jest to mój święty
obowiązek, pomścić mojego ojca. Jako król możesz odmówić, lecz
wtedy zabiorę jeden z twoich totemów i zniszczę go – jak pozwala
mi tradycja.
- Przyjmuję
wyzwanie - odrzekł król. W głowie rozegrał tę walkę. Nie miała
szans, nie władała żadnymi duchami. - Przyjmuję i jeżeli wygram
to zgodnie z tradycją przejmuję nad tobą władzę absolutną, a
wszystkie rzeczy jakie posiadasz staną się moją własnością.
- Walczmy
więc - zawołała Rizetha.
Błyskawicznie
wyjęła oba noże i rzuciła je prosto w pierś Redgara. Ten,
postawił Totem Traczy, który spowodował, że oba noże upadły tuż
przed jego piersią i uderzył Totemem Powalenia. Rizetha upadła jak
ścięta. Redgar dodał siłę w Totem Powalenia, tak aby nie była w
stanie wstać. Zostało mu tylko upuścić z niej krew i łaskawi
darować życie, aby posiąść ją już na zawsze. Podniósł jeden
z jej sztyletów i powolnym krokiem zmierzał do dziewczyny wijącej
się na ziemi. Próbowała siłą mięśni wygrać z mocą ducha.
Obracał w ręku sztylet, pięknie wykonany, zastanawiał się gdzie
naciąć skórę dziewczyny. Zdecydował, że twarz to dobre miejsce,
kolejna blizna tam jej nie zaszkodzi, a ona za każdym razem będzie
wiedziała, że należy do niego. Uśmiechnął się, myśląc, że
wycięcie na policzku znaku klanu podkreśli jego zwycięstwo. Wlał
jeszcze trochę mocy w totem, dobił dziewczynę całkowicie do
podłoża. Leżała głową w ziemi. Usiadł na niej i obrócił jej
głowę tak, aby policzek był doskonale widoczny. Zaskoczony
zobaczył jej uśmiech. Wyszeptała – „Zabij”. Poczuł, że
jego duch zostaje chwycony przez jakąś moc, i siłą wciągnięty
do krainy demonów. Ciało Redgara zwaliło się na nią. Było
ciężkie, cudem się spod niego wygrzebała. Wszyscy milczeli nie
wiedząc co się stało. Rizetha usłyszała głos w głowie –
„Załatwione, to będzie już 7 kawałek twojej duszy dla mnie,
kochaniutka. Jeszcze jedno, ta mała mnie widzi.”. Włochaty
stworek wskazał palcem na Mirę. Ta z przerażenia aż skuliła się.
- Zabiłam
waszego króla, i zgodnie z tradycją zostaję wygnana. Mam też
prawo do jednej rzeczy pokonanego. Wybieram więc Mirę, jako, że
już dawno należała do Redgara teraz będzie należeć do mnie.
Sejun
spojrzał na swoją córkę, i wszystko w jego głowie stało się
jasne.
- Zabierz ją
i odejdź jak nakazuje obyczaj.
Rizetha
wrzasnęła na dziewczynę – Spakuj się, odchodzimy!
Opuszczając
wioskę, w oddali słyszały jeszcze wiwaty związane z wyborem
nowego króla. Została nim jedyna żyjąca kandydatka - Mokota.